PROSTA SZTUKA LICZENIA, CZYLI… WIĘCEJ TAKICH WEEKENDÓW!
Jeszcze na dobre nie zakończył się najdłuższy w tym roku, 10-dniowy weekend kwietniowo- majowy, a już w mediach – zwłaszcza o największej sile ogłupiania czyli telewizyjnych – rozległ się istny kociokwik z powodu skali wypadków drogowych i ich skutków oraz liczby kierowców zatrzymanych „w stanie wskazującym”.
Poniedziałkowym rankiem, 7 maja 2012 jakaś panienka robiąca za spikerkę w TVP Info wymienia liczby: 938 wypadków, 65 zabitych, 1218 rannych i 5.201 zatrzymanych po spożyciu alkoholu. Wypowiedzi towarzyszy znaczny wytrzeszcz oczu (zapewne dla podkreślenia grozy sytuacji) oraz komentarz: „Przerażające, powiem szczerze…”. Co ważne, panienka ma mocne wsparcie policyjne w osobie nadkomisarza Marka Konkolewskiego z Komendy Głównej Policji, który przed kamerami TVP Info nie tylko niczego nie prostuje ale wręcz dolewa oliwy do ognia.
Patrzę, słucham i łapię się na tym, że też wytrzeszczam oczy, a ponadto strzygę uszami. Aby powrócić do stanu normalnego sięgam po kalkulator i liczę. Dziesięć dni to dekada. Takich dekad jest w roku dokładnie 36,5. Gdyby pomnożyć tę liczbę przez wskaźniki z weekendu kwietniowo-majowego, wówczas otrzymalibyśmy następującą prognozę na rok 2012: 34.237 wypadków, 2.373 zabitych, 44.457 rannych i 189.837 zatrzymanych po spożyciu alkoholu. Tymczasem w minionym, 2011 roku odnotowano na polskich drogach odpowiednio: 40.065 wypadków, 4.189 zabitych, 49.501 rannych i 183.488 zatrzymanych po spożyciu alkoholu. Poza ostatnim parametrem, gdzie nieznaczny wzrost prognozy jest głównie konsekwencją lepszej skuteczności policji wyposażonej w nowocześniejsze alkomaty, moglibyśmy cieszyć się uratowaniem aż 1.816 istnień ludzkich i oszczędzeniem cierpień dalszym 5.044 osobom.
Daj nam zatem, Panie Boże, taki cały rok jak ostatni weekend. I nie skazuj przy okazji na wysłuchiwanie tele-durniów, co to do trzech zliczyć nie potrafią.
Henryk Jezierski
(07.05.2012)