REKORDOWE GP POLSKI DLA WOFFINDENA
55 tysięcy kibiców obejrzało inauguracyjną rundę Grand Prix 2018 na PGE Narodowym w Warszawie. To rekord rozgrywanych od 1995 roku Indywidualnych Mistrzostw Świata w formie cyklu Grand Prix,. GP Polski zakończyło się triumfem Tai Woffindena. Najlepszy z Polaków, Maciej Janowski był drugi. Pierwszym liderem cyklu został Frederik Lindgren.
W tegorocznej serii startuje aż czterech Polaków. Bartosz Zmarzlik i Patryk Dudek debiutując w cyklu zakończyli rywalizację z medalami. Nasza reprezentacja regularnie zdobywa Drużynowy Puchar Świata, dlatego kibice z nadziejami śledzą cykl Grand Prix licząc, że młodzi Polacy pójdą śladami mistrzów Jerzego Szczakiela (mistrz świata z 1973 roku) i Tomasza Golloba (mistrz w 2010 roku). Nic więc dziwnego, że zawody w Warszawie obejrzał komplet publiczności. Tym bardziej, że dzięki pomocy sponsorów, organizator mógł sobie pozwolić na wejściówki zaczynające się już od 29 zł.
W zawodach w Warszawie wystąpiło aż pięciu naszych reprezentantów (Krzysztof Kasprzak startował z dziką kartą). Fani liczyli na sukces rodaka. Niestety, PGE Narodowy, na którym Grand Prix odbyło się już czwarty raz, nie przyniósł szczęścia naszym reprezentantom. Ale może i dobrze, bo z reguły triumfator pierwszych zawodów nie radzi sobie najlepiej w kolejnych… Może to będzie zatem dobry prognostyk na przyszłość?
Udany początek sezonu sprawił, że głównymi faworytami turnieju byli Frederik Lindgren oraz Nicki Pedersen, którzy ubiegły rok zakończyli urazami. Z Polaków najbardziej stawiano na Patryka Dudka i Bartosza Zmarzlika. Duńczyk startował z urazem dłoni, jakiego nabawił się podczas meczu ligowego i cały czas chodził z ręką włożoną do torebki z lodem. Ból okazał się za silny dla byłego mistrza świata. Szwed również nie zaczął zbyt mocno, bo dał się ograć Artiomowi Łagucie w pierwszym starcie. Dudek i Zmarzlik też tracili punkty. Swoje biegi wygrywał za to Krzysztof Kasprzak i wydawało się, że turniej może zakończyć się niespodzianką.
W kolejnych wyścigach na „swoim” poziomie zaczął jechać Lindgren, dobrze prezentował się lubiący tor w Warszawie (wygrał pierwszy turniej) Matej Zagar. Bez błysku jechali mistrzowie Jason Doyle, Greg Hancock czy Tai Woffinden.
W ostatecznej rozgrywce wystąpili Artiom Łaguta, Frederik Lindgren, Tai Woffinden i Maciej Janowski. Świetnie wystartował Łaguta, ale dał się wyprzedzić wszystkim rywalom i nie znalazł się na podium. O wygraną rywalizowali Woffinden i Janowski. Polak dwukrotnie wysuwał się na czoło stawki, ale ostatecznie górą był bardziej doświadczony Brytyjczyk.
Turniej obfitował w liczne upadki, które w dużej mierze były efektem nienajlepszego toru. Wprawdzie nie był tak tragiczny jak podczas pierwszej edycji GP w Warszawie (turniej rozegrany w 2015 roku zakończył się buntem zawodników i zakończeniem turnieju po trzech seriach), ale nie był tak dobry jak rok czy dwa lata temu.
Na szczęście pogoda była łaskawa i organizatorzy po raz pierwszy w historii zdecydowali się otworzyć dach, co z kolei pozwoliło na pokaz fajerwerków po zakończeniu zawodów. Nim doszło do pokazu – zgaszono światła, a kibice zostali poproszeni o włączenie i świecenie telefonami. To przedsięwzięcie wyglądało naprawdę kapitalnie.
Po zawodach powiedzieli:
Tai Woffinden (Wielka Brytania):
– Cieszę się z wygranej, ale mam sporo zastrzeżeń do swojej postawy. W Grand Prix myślę o mistrzostwie, dlatego skupiam się na skrupulatnym gromadzeniu punktów, a wygrana jest miłym dodatkiem. Dziś długo rozkręcałem się, na szczęście w decydującym momencie byłem odpowiednio szybki. To dopiero początek sezonu, jeszcze nie jestem w pełnej dyspozycji. Tor był wymagający, ale to są mistrzostwa świata. Nie ma co narzekać.
Maciej Janowski (Polska):
– Jestem zadowolony, bo przed zawodami mało kto stawiał na mój dobry występ. Oczywiście wynik mógł by być jeszcze lepszy. Całe zawody walczyłem ze sprzętem, miałem problem ze sprzęgłem. Do tego w półfinale i finale miałem najtrudniejsze pole startowałem spod bandy. Mimo to był moment, że prowadziłem, ale Tai był szybszy.
Frederik Lindgren (Szwecja):
– Moje występy w Warszawie określane są jako niespodzianki Rok temu wygrałem, teraz wszyscy są zaskoczeni, że nie wygrałem… Forma i wyniki w lidze nie mają znaczenia. To jest Grand Prix. Oczywiście chciałem wygrać, ale cieszę się z tego co osiągnąłem. W ubiegłym roku miałem szansę na dobry wynik w cyklu, ale uległem poważniej kontuzji. Teraz jestem jeszcze lepiej przygotowany. Nie nastawiam się jednak na konkretny wynik. Sezon jest długi i teraz będę skupiał się na kolejnej rundzie.
Artiom Łaguta (Rosja):
– Po siedmiu latach wróciłem do Grand Prix i bardzo się z tego cieszę. Z występu jestem zadowolony, choć w finale dałem się wyprzedzić przez wszystkich rywali. Nie ma jednak co robić tragedii, gdyby ktoś taki wynik zaproponowałby przed zawodami, brałbym go w ciemno.
Patryk Dudek (Polska):
– Tor nie był tak dobry jak w zeszłym roku. Był bardzo trudny, wymagający. Dziury były przyczyną większości upadków. Po moim upadku nie czułem się najlepiej, boli mnie łydka, w której kiedyś miałem zakrzepicę.
Wyścig po wyścigu:
- Zagar, Woffinden, Pawlicki, Doyle (w/su)
- Kasprzak, Dudek, Janowski, Cook
- Łaguta, Lindgren, Pedersen, Hancock
- Zmarzlik, Holder, Iversen, Sajfutdinow
- Kasprzak, Holder, Pedersen, Zagar
- Łaguta, Janowski, Zmarzlik, Pawlicki
- Lindgren, Dudek, Sajfutdinow, Woffinden
- Hancock, Doyle, Cook, Iversen
- Lindgren, Janowski, Iversen, Zagar
- Sajfutdinow, Hancock, Pawlicki, Kasprzak (w/su)
- Zmarzlik, Woffinden, Cook, Pedersen (d4)
- Łaguta, Holder, Dudek, Drabik
- Zagar, Dudek, Hancock, Zmarzlik
- Holder, Smektała, Lindgren, Cook
- Woffinden, Iversen, Kasprzak, Łaguta
- Janowski, Sajfutdinow, Doyle, Pedersen (w/u)
- Zagar, Sajfutdinow, Łaguta, Cook
- Dudek, Drabik, Pawlicki, Iversen
- Woffinden, Hancock, Janowski, Holder
- Lindgren, Doyle, Zmarzlik, Kasprzak
- Lindgren, Janowski, Holder, Dudek
- Łaguta, Woffinden, Zmarzlik, Zagar
- Woffinden, Janowski, Lindgren, Łaguta
Klasyfikacja:
- Tai Woffinden (Wielka Brytania) 15 (2,0,2,3,3,2,3)
- Maciej Janowski (Polska) 13 (1,2,2,3,1,2,2)
- Fredrik Lindgren (Szwecja) 16 (2,3,3,1,3,3,1)
- Artiom Łaguta (Rosja) 13 (3,3,3,0,1,3,0)
- Chris Holder (Australia) 10 (2,2,2,3,0,1)
- Patryk Dudek (Polska) 10 (2,2,1,2,3,0)
- Matej Zagar (Słowenia) 9 (3,0,0,3,3,0)
- Bartosz Zmarzlik (Polska) 9 (3,1,3,0,1,1)
- Emil Sajfutdinow (Rosja) 8 (0,1,3,2,2)
- Greg Hancock (USA) 8 (0,3,2,1,2)
- Krzysztof Kasprzak (Polska) 7 (3,3,w,1,0)
- Jason Doyle (Australia) 5 (w,2,t,1,2)
- Niels Kristian Iversen (Dania) 4 (1,0,1,2,0)
- Przemysław Pawlicki (Polska) 3 (1,0,1,w,1)
- Maksym Drabik (Polska) 2 (0,2)
- Bartosz Smektała (Polska) 2 (2)
- Craig Cook (Wielka Brytania) 2 (0,1,1,0,0)
- Nicki Pedersen (Dania) 2 (1,1,d,w,-)
Sędzia: Jesper Steentoft
Widzów: 55.000
Tekst i zdjęcia:
Tomasz Rosochacki