0,1 PROC. UDZIAŁU, 100 PROC. KONSEKWENCJI
Późnym wieczorem w poniedziałek, 17 marca 2003 prezydent Aleksander Kwaśniewski oraz premier Leszek Miller poinformowali o jednomyślnej zgodzie najwyższych władz na udział polskich żołnierzy w agresji USA na Irak. Łączna liczebność naszych oddziałów ma nie przekroczyć 200 ludzi, co stanowi około 0,1 proc. wszystkich sił zaangażowanych przez George’a W. Busha i jego sojuszników na Bliskim Wschodzie.
Trudno przecenić skutki tej decyzji dla najżywotniejszych interesów Polski i jej obywateli. Marginalne siły wojskowe włączone do wsparcia amerykańskich najeźdźców nie zmieniają faktu, iż Polska będzie traktowana jako agresor nie tylko przez Irak. Istnieje zatem duże prawdopodobieństwo rewanżu Arabów wobec naszego kraju – od działań o charakterze gospodarczym po akty terrorystyczne, ofiarami których zostają najczęściej nie prezydenci i premierzy lecz zwykli obywatele. Przy 0,1-procentowym udziale polskiego wojska na froncie irackim musimy liczyć się ze
100-procentowymi konsekwencjami potraktowania nas jako okupantów. Kwaśniewski i Miller mają zapewne istotne powody, aby wplątywać Polaków w szemrane sojusze i krwawe awantury. Pytanie, czy dzieje się to za zgodą obywateli RP pozostawiamy bez odpowiedzi.
Jest jeszcze kwestia samych żołnierzy, zwłaszcza tych którzy wrócą z Iraku w zaplombowanych pojemnikach, podobnie jak to już stało się z ich kolegami wysłanymi np. na tereny byłej Jugosławii. Ewidentnym nadużyciem byłoby stosowanie w tym wypadku określenia “polegli na polu chwały”, bowiem w całej historii Polski zarezerwowane było ono dla obrońców ojczyzny i ludzi walczących o wolność innych narodów, nigdy zaś – dla agresorów.
Henryk Jezierski
(20.03.2003)
Tekst ukazał się w Magazynie „MOTO” z marca 2003