AUTO-BUBEL, CZYLI TESTOWANE NA… NABYWCACH
Jeszcze kilkanaście lat temu pogoń koncernów samochodowych za maksymalnym zyskami objawiała się wprowadzaniem na rynek nowych modeli w coraz krótszych odstępach czasu. Dzisiaj epatowanie klientów nową linią nadwozia, elektronicznymi systemami kontroli jazdy kolejnej generacji czy bogatszym wyposażeniem seryjnym już nie wystarcza. Walka o większą sprzedaż idzie więc w parze z szukaniem rezerw w niższych kosztach produkcji. Stąd budowa montowni w krajach, gdzie dotychczas szczytem rodzimej techniki był motorower, szukanie dostawców jeszcze tańszych części zamiennych oraz ograniczanie do minimum okresu niezbędnego na gruntowne przetestowanie nowych modeli.
Efekty nie dały na siebie długo czekać, choć wiedza na ich temat ginie w cieniu szumnie zapowiadanych samochodowych premier oraz licznych plebiscytów na kolejny „Samochód Roku”. W ostatnich czterech latach około 2/3 powiadomień o produktach niebezpiecznych skierowanych do Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów pochodziło od producentów samochodów. Nie mniej czarno wygląda to w liczbach bezwzględnych. Np. w 2006 roku liczba aut zagrożonych wadami fabrycznymi, a zakupionych przez Polaków w autoryzowanych – co warto podkreślić – salonach przekroczyła 60 tysięcy. Dodajmy, że w tymże samym roku sprzedano u nas 178 tys. nowych samochodów.
Kto wypuszcza samojezdne knoty na rynek? Można by rzec – prawie wszystkie koncerny samochodowe. Oprócz „tradycjonalistów” w rodzaju Fiata, General Motors (Opel, Chevrolet) i Forda oraz firm o stosunkowo niewielkim stażu w tej branży (SsangYong, Suzuki), wpadki zdarzają się także tak zacnym markom jak Mercedes, Toyota, Honda czy Volkswagen. Osobny przypadek to Volvo, które po przejęciu przez Forda raczej bezpowrotnie straciło status marki uchodzącej przez dziesiątki lat za synonim niezawodności i trwałości.
Oczywiście, przykład np. Mercedesów Vito i Viano z silnikami typu OM 642, gdzie w wyniku nadtopienia izolacji przewodu wiązki alternatora może dojść do zwarcia, a w dalszej konsekwencji – rozładowania akumulatora, należałoby potraktować z daleko idącym zrozumieniem dla technicznych zdarzeń losowych. Zwłaszcza, że problem dotyczy tylko 50 pojazdów zakupionych w Polsce, a wyprodukowanych w Hiszpanii.
Ale podobnej pobłażliwości nie sposób zastosować wobec wad rzutujących w oczywisty sposób na bezpieczeństwo użytkowników dróg, także tych postronnych i Bogu ducha winnych. Wymieńmy kilka takich przypadków w kolejności nie tendencyjnej, bo alfabetycznej.
Chevrolet Captiva (General Motors)
Brak (!) trzpienia łączącego siłownik wspomagania hydraulicznego z pedałem hamulca może doprowadzić do utraty tegoż wspomagania w momencie najbardziej krytycznym. Samochody ww. marki (patrz: zdjęcie otwierające tekst) produkowane są w Korei Południowej, a do Polski trafiły w liczbie 203 egz.
Fiat Panda
Nieszczelność w złączach systemu ABS może doprowadzić do zwarcia, a w skrajnym przypadku – do zapalenia się wiązki przewodów. Ryzykiem wystąpienia takiej sytuacji objętych jest 31 tys. (!) Pand z systemem ABS, wyprodukowanych w Polsce od czerwca 2003 do listopada 2006 roku.
Dodatkowo, w Pandach napędzanych silnikami wysokoprężnymi Multijet może dojść do uszkodzenia przewodu paliwowego ocierającego się o obudowę filtra powietrza, a w konsekwencji – do wycieku paliwa. Wada dotyczy pojazdów wyprodukowanych od lipca 2005 do stycznia 2006 roku. W Polsce sprzedano je w liczbie 1.458 egzemplarzy.
Ford S-Max, Ford Galaxy
Nieprawidłowo zamocowana podgrzewana szyba przednia sprawia, że te spośród ww. modeli, które wyposażono w takowe udogodnienie mogą doświadczyć iskrzenia, a w dalszej konsekwencji – zapalenia się tapicerki. Wada może wstąpić w 169 samochodach sprzedanych w Polsce. Wyprodukowano je w Belgii od 1 grudnia 2005 do 28 czerwca 2006 roku. A propos… Wśród wielu plebiscytowych wyróżnień Ford S-Max ma także to najbardziej prestiżowe – tytuł „Europejskiego Samochodu Roku 2007”…
Ford Expedition, Ford F-150, Ford Explorer
Przegrzewający się tempomat (urządzenie sterujące prędkością) może spowodować pożar auta nawet wówczas, gdy nie jest ono uruchomione. W USA odnotowano 559 takich pożarów. W Polsce tego rekordu nie pobijemy, ponieważ zakupiono tylko 43 trefne samochody.
Opel Corsa D (General Motors)
Zamocowanie w niewłaściwym miejscu (!) elementu wahacza (tuleja metalowo-gumowa) może doprowadzić do utraty panowania nad pojazdem. Wada dotyczy samochodów wyprodukowanych w Hiszpanii i w Niemczech, które do polskich salonów trafiły w niebagatelnej liczbie 2.345 egz.
Peugeot 307
Jeden z bardziej bulwersujących przykładów brakoróbstwa. Nieszczelność bloku ABS w Peugeotach 307 wyprodukowanych między lutym 2002, a wrześniem 2005 roku mogła spowodować zwarcie w instalacji elektrycznej i – w dalszej kolejności – pożar auta. Pod koniec 2005 roku koncern przeprowadził akcję serwisową. Niestety, mało skuteczną. W roku ubiegłym ogłoszono akcję naprawiania tego, co było już niby naprawione. Serwisowe wezwania objęły ponad 22 tys. polskich nabywców modelu 307.
Renault Megane II, Renault Scenic II
Brak (!) dwóch spawów na wspornikach łączących stelaż oparcia z siedziskiem foteli przednich może doprowadzić do odblokowania tychże. Podczas szybkiej jazdy takie zdarzenie to niemal pewne zderzenie. Wadę wykryto w modelach Megane II i Scenic II, wyprodukowanych miedzy sierpniem i październikiem 2003 roku. Do Polski trafiło 1.108 wadliwych aut.
Volkswagen Passat 3C
W egzemplarzach wyprodukowanych w Niemczech od marca 2005 do sierpnia 2006 roku może dojść do wystąpienia aż trzech wad. Najpoważniejsze to pęknięcie przedniego wspornika chłodnicy oleju napędowego i w konsekwencji jego wyciek oraz pęknięcie przewodu podciśnienia powodujące utratę wspomagana siły hamowania. W Polsce kampanią serwisową objęto 5.543 samochody. Przypominamy, iż liczba ta dotyczy tylko aut zakupionych u autoryzowanych dealerów. Gdyby uwzględnić tzw. import prywatny wówczas – zważywszy popularność tego modelu – skala potencjalnego zagrożenia wzrosłaby co najmniej kilkakrotnie.
Volkswagen Fox
Nieprawidłowe zabezpieczenie zamka pokrywy komory silnika (czytaj: maski) może spowodować jej otwarcie podczas jazdy. Usterka dotyczy samochodów wyprodukowanych od maja 2004 do października 2006 roku w Niemczech. Do polskich salonów VW (nie mylić z całym rynkiem) trafiły 403 takie buble.
Volvo XC90
Ten samochód kosztuje od 200 tys. zł wzwyż, bez najmniejszych problemów przekracza prędkość 200 km/h, a od 0 do 100 km/h rozpędza się w czasie 7,4 sekundy (wersja z 315-konnym silnikiem V8).
W takim właśnie luksusowym bolidzie trzeba było wymienić… końcówki drążków kierowniczych na nowy, zmodyfikowany model. Poprzedni ulegał przyspieszonemu zużyciu w samochodach wyprodukowanych w latach 2003 – 2006, z których 901 kupili polscy klienci.
Nasz polski rodak Mikołaj Kopernik nie tylko wybitnym astronomem był. Jego zasługą jest fundamentalne prawo ekonomii, w myśl którego pieniądz gorszy wypiera pieniądz lepszy. Niestety, pasuje ono jak ulał także do współczesnej motoryzacji. Może właśnie dlatego, że w ostatnich latach stała się ona bardziej domeną ekonomii niż techniki, a wizja maksymalnego zysku przesłoniła nawet zdrowy rozsądek.
Henryk Jezierski
Zdjęcie:
Serwis prasowy producenta
(12.01.2010)