CIĘŻAROWY TOR PRZESZKÓD
Od wielu lat dobrym zwyczajem przedświątecznych spotkań kierownictwa spółki Scania Polska z dziennikarzami jest podsumowanie mijającego roku z uwzględnieniem ogólnej sytuacji na polskim rynku samochodów ciężarowych i autobusów. Tej tradycji stało się zadość również we wtorek, 11 grudnia 2012 roku w Podzamczu, koło Ogrodzieńca, jednym z najpiękniejszych miejsc Jury Krakowsko-Częstochowskiej.
Rolę gospodarza konferencji prasowej pełnił Kjell Örtengren, od 1 marca br. dyrektor generalny Scanii Polska. Na jego, blisko 30-letnią, pracę dla szwedzkiego koncernu złożyło się m.in. 10 lat kierowania przedstawicielstwem w Słowenii i 5 lat pełnienia takiej samej funkcji w Korei Południowej. Cieszy go powrót do Europy, bo – jak podkreślił – utożsamia się z tą częścią świata. Po dziewięciu miesiącach pobytu w Polsce, dyr. Örtengren nie traci optymizmu i jest przekonany o ciągle znaczącym potencjale rozwojowym naszego rynku samochodów ciężarowych. Jako jeden z dowodów na potwierdzenie tej tezy podał opublikowaną niedawno informację, że jesteśmy europejskim numerem jeden pod względem liczby przewożonych towarów (21 proc. całości), a co piąty samochód w transporcie międzynarodowym należy do polskiego przewoźnika. Do tej mocnej pozycji Polacy doszli w ostatnich kilku latach, dynamicznie zwiększając i unowocześniając swój tabor samochodowy. Dodatkowym katalizatorem rozwoju okazało się również wejście Rosji do Międzynarodowej Organizacji Handlu i związany z tym wzrost wymiany towarowej miedzy wschodnim sąsiadem, a krajami Europy zachodniej. Co ważne, biorąc pod uwagę tylko liczbę ludności, nasz rynek sprzedaży nowych samochodów ciężarowych „wyceniany” jest na około 30 tys. pojazdów rocznie, a więc o połowę więcej niż odnotowano w rekordowym, 2007 roku.
Równie motywujące dla dyrektora generalnego Scanii Polska są dane Centralnej Ewidencji Pojazdów i Kierowców z sierpnia br. Okazuje się, że w naszym kraju zarejestrowanych jest aż 68.500 pojazdów marki Scania, a ponad połowa z nich liczy 11 i więcej lat. Rysuje się zatem poważne – uwzględniające także ciężarowych weteranów – wyzwanie dla usług serwisowych i sprzedaży części zamiennych.
Ciekawe dane podczas konferencji przedstawił Tomasz Cwalina, dyrektor sprzedaży samochodów ciężarowych w Scanii Polska. W 2011 roku pojazdy fabrycznie nowe stanowiły 40 proc. całości sprzedaży, natomiast wskaźnik tegoroczny wzrośnie do ok. 45 proc. Zdaniem menedżera to konsekwencja tzw. dorastania rynku oraz wprowadzenia dróg płatnych (Via TOLL), na których wysokość myta jest uzależniona od stopnia spełniania norm ekologicznych przez pojazd ciężarowy. Sieć dróg objętych systemem ViaTOLL rozszerza się z niemal każdym miesiącem, toteż i myto będzie stanowić coraz bardziej znaczącą pozycję w kosztach transportu. Receptą na zminimalizowanie obciążeń z tego tytułu jest dysponowanie flotą samochodów spełniających najwyższe normy Euro. A przypomnijmy, że już niebawem, bo od 1 stycznia 2014 obowiązywać będzie Euro 6.
Od rekordowego, 2007 roku sprzedaż nowych samochodów ciężarowych pow. 12 ton ulega w Polsce zaskakująco dużym wahaniom, trudnym do wytłumaczenia tylko cyklem rozpoczynanych i zamykanych inwestycji. Wystarczy przytoczyć liczby: 2007 – 19.237 szt., 2008 – 16.610 szt., 2009 – 6.342 szt., 2010 – 9.239 szt., 2011 – 14.584 szt., 2012 (prognoza) – ok. 14.000 szt. Zmienia się też znacznie procentowy udział Scanii w dzieleniu rynkowego tortu; od 22 proc. przed pięciu laty (3.068 szt.), po 15,2 proc. według stanu na koniec listopada br. (1.970 szt.). Nie ma jednak mowy o jakimś odwrocie od szwedzkiej marki. Wprost przeciwnie. Na rynku samochodów używanych, determinowanym prostą zależnością między ceną i walorami produktu, Scania nieznacznie ustępuje tylko MAN. Zestawienie 16.095 używanych ciężarówek, sprzedanych w Polsce do końca listopada br. tworzą według kolejności: MAN – 3.320, Scania – 3.189, DAF – 2.478, Renault – 2.359, Volvo – 2.203, Mercedes – 1.938, Iveco – 602.
Interesująca jest również struktura wieku używanych Scanii; 44 proc. przypada na pojazdy powyżej 6 lat, 43 proc. liczy od 4 do 6 lat, natomiast samochody od roku do 3 lat to tylko 13 proc. całości. Rysuje się więc duże pole do popisu dla autoryzowanych stacji serwisowych. Na szczęście ich liczba systematycznie rośnie. Po tegorocznym uruchomieniu punktów w Kielcach, Bydgoszczy i Sieradzu, do dyspozycji użytkowników ciężarówek Scanii pozostaje 35 serwisów (w tym 24 własne), zatrudniających 291 mechaników. W przyszłym roku przybędą dwa następne – w Koszalinie i Białymstoku.
Z innych zamierzeń przewidzianych do realizacji w 2013 roku, Paweł Paluch, dyrektor marketingu Scania Polska na pierwszym miejscu wymienił przygotowanie pełnej gamy silników spełniających normę Euro 6, włącznie z najsilniejszymi, 16-litrowymi V8. Duże nadzieje firma wiąże z nową ustawą o zagospodarowaniu odpadów komunalnych, która powinna wymusić popyt na specjalistyczne samochody z tego segmentu.
„Warsztatową” stroną grudniowego spotkania kierownictwa Scanii Polska z dziennikarzami była możliwość sprawdzenia na poligonie Wojskowych Zakładów Mechanicznych w Siemianowicach Śląskich walorów nowych pojazdów Scanii z serii „Off Road”, w tym trójstronnej wywrotki G 400 CB6x6EHZ z napędem na wszystkie koła, 13-litrowym silnikiem Euro 5 o mocy 400 KM i zabudową KH-KIPPER o kubaturze 12,7 m sześć. Zamysłem konstruktorów było dostosowanie pojazdów do najtrudniejszych warunków eksploatacji z jednoczesnym zapewnieniem kierowcy maksymalnego komfortu pracy w przestronnej kabinie typu G. W jej przedniej, zewnętrznej części wprowadzono funkcjonalne rozwiązania zapewniające jeszcze lepszą ochronę wrażliwych podzespołów.
Oczywiście, w nowych samochodach wykorzystano wszystkie kluczowe udoskonalenia, cechy i funkcje wprowadzone w pojazdach Scania, m.in. układ zmiany biegów Scania Opticruise z terenowym trybem działania, nowy system sterowania przyczepnością kół oraz nowy zwalniacz o większej skuteczności hamowania przy małych prędkościach jazdy. Podsumowując: komfort prowadzenia takiej wywrotki w niczym nie ustępuje temu, do czego przywykliśmy w ciągnikach siodłowych szwedzkiego producenta.
Mieliśmy również okazję spełnić chłopięce marzenia i poprowadzić prawdziwy, jaskrawo czerwony wóz strażacki, a dokładnie – ciężki samochód ratowniczo-gaśniczy na podwoziu Scania P360 4×4 w przemyślanej i starannie zrealizowanej zabudowie firmy Pojazdy Specjalistyczne Zbigniew Szczęśniak z Bielska-Białej. 18-tonowy samochód dla standardowego, 6-osobowego zastępu straży pożarnej (czterech strażaków, kierowca i dowódca) z napędem na dwie osie i 360-konnym silnikiem jest w stanie dojechać niemal do każdego miejsca akcji gaśniczej. W aluminiowej zabudowie pojazdu umieszczono m.in. kompozytowe zbiorniki na 5 tys. litrów wody i 500 litrów piany, działko dachowe o wydajności 2.400 l/min oraz dwuzakresową pompę o wydajności 3.400 l/min przy ciśnieniu 8 bar lub 550 l/min przy ciśnieniu 40 bar. Reszta to bogate wyposażenie specjalistyczne – od hydraulicznych nożyc do przecinania nadwozi samochodów uczestniczących w wypadkach drogowych po systemy zapewniające łączność ze stanowiskiem kierowania i innymi zastępami.
O tym, że miejsce jazd testowych samochodami Scanii wybrane zostało nieprzypadkowo przekonaliśmy się wówczas, gdy zza drzew – z hukiem i imponującą szybkością – wyjechał… Rosomak, czyli kołowy transporter opancerzony produkowany od siedmiu lat w pobliskich, siemianowickich Wojskowych Zakładach Mechanicznych. Pojazd okazał się „cokolwiek” zdekompletowany (bez armaty i innych elementów uzbrojenia) lecz mogliśmy poznać jego walory jezdne z pozycji najbardziej stresującej, bo „pasażerskiej”, przeznaczonej dla ośmiu żołnierzy zapuszkowanych w tylnej części transportera.
Niżej podpisany, po niegdysiejszych (wczesne lata 70. ubiegłego wieku), wojskowych doświadczeniach z bojowym wozem piechoty (BWP) – skądinąd najlepszym na świecie w tamtym okresie – spodziewał się wszystkiego najgorszego i wykorzystał każdy możliwy punkt podparcia w celu uniknięcia niekontrolowanych podskoków i uderzeń o metalowe elementy Rosomaka. A tu szok… Trasę pokonywaną wcześniej wywrotkami i wozami strażackimi przejechaliśmy nie dość, że kilkakrotnie szybciej to na dodatek daleko płynniej. Na dobrą sprawę, nawet pojedynczy, biodrowy pas bezpieczeństwa okazał się w tym wypadku zbędny. Powiedzieć, że amortyzowanie każdego z ośmiu potężnych i napędzanych indywidualnie kół było skuteczne, to mało. Bardziej pasowałoby tu określenie „rewelacyjne”. Pojazdu tak znakomicie wybierającego zapadnięcia, wyrwy i uskoki w nawierzchni drogi nie spotkałem dotychczas nawet wśród typowych samochodów terenowych. No i jeszcze akcent związany bezpośrednio z gospodarzami spotkania; sercem 22-tonowego Rosomaka jest 6-cylindrowy silnik wysokoprężny z turbodoładowaniem Scania D1 12 56A03PE o mocy 360 kW (490 KM).
Henryk Jezierski
Zdjęcia:
Henryk Jezierski + Scania Polska