„NAZISTOWSKIE” POMIOTY CORAZ BEZCZELNIEJSZE

Wydawało mi się, że liczba ataków ze strony posthitlerowskiej agentury w Polsce już dawno przekroczyła punkt krytyczny, toteż nowych kundli obszczekujących wydawane i redagowane przez niżej podpisanego połączone portale PolskaWolna.pl & MOTO.media.pl przybywać raczej nie będzie.
Pomyliłem się jednak, także co do kierunku kolejnego ataku. Przyszedł bowiem z samej Budesrepublik Deutschland, zawiadującej niepodzielnie unijnym kołchozem. Oto niejaki Klaus Hoer (a właściwie Hör, bo tak nakazuje PiS-owski dyktat widoczny m.in. w przedstawianiu rzecznika narodowo-socjalistycznego rządu RP jako funkcjonariusza o personaliach Müller) z miejscowości Titisee-Neustadt uznał za skandaliczne, że na moim portalu motoryzacyjnym ukazał się „antysemicki” materiał o koncercie żydochazarskich klezmerów w jednym z gdańskich kościołów, patrz „SYNAGOGA SZATANA W BUDOWIE”. Nie zabrakło również gróźb, cytuję dosłownie: „Tutaj, w Niemczech, taki artykuł miałby konsekwencje karne!”. I jeszcze ostrzeżenie godne gestapowca: „Bądź gotów!”.
Mogłem zwrócić uwagę nadawcy e-maila, iż nie zauważył pełnej nazwy portalu, uzasadniającej obecność na nim publikacji niekoniecznie stricte motoryzacyjnych. Mogłem go również zapytać dlaczego w takim razie toleruje tematykę motoryzacyjną w niemieckich mediach będących tubami propagandowymi żydokomuny. Dałem sobie jednak spokój. Po stokroć ważniejsza była dla mnie reakcja na grożby płynące ze strony jakiegoś Niemca i jego identyfikacja pod kątem ewentualnych genetycznych związków z żydokomuną w wersji narodowo-socjalistycznej lub – jak kto woli – hitlerowskiej.
Dokładnie 24 kwietnia br. odpowiedziałem zatem atakującemu stosownie do jego stylu i powagi gróźb pod moim adresem:
„Hitler KAPUT!
Wyjątkowa bezczelność (grożenie karą Polakowi za niezależność poglądów) oraz tępota (nazywanie antysemityzmem obrony Kościoła katolickiego przed talmudystami plugawiącymi ołtarze) sugeruje, że mam do czynienia z hitlerowskim pomiotem próbującym usprawiedliwić niemieckie zbrodnie na milionach Europejczyków poprzez atakowanie rzekomych „antysemitów”.
Nie wykluczam przynależności Twoich przodków do żydochazarów z NSDAP, którzy mordując miliony swoich wschodnich ziomków nie chcieli dopuścić do ich ekspansji na Niemcy po spodziewanym zwycięstwie Związku Sowieckiego. (Uwaga: pierwsze transporty żydów do Auschwitz zaczęły się dopiero w 1942 roku, gdy wizja błyskawicznej wygranej Wehrmachtu nad Armią Czerwoną stała się nierealna).
W związku z powyższym przypuszczeniem oczekuję dostarczenia metryk chrztu Twojego ojca i matki w nieprzekraczalnym terminie do 30 kwietnia 2023 roku. Potem podejmę dalsze działania, włącznie z opublikowaniem tekstu demaskującego prawdziwe intencje niemieckiego „miłośnika” wyznawców judaizmu.
Czas, start. Został niespełna tydzień!”
Zamiast odpowiedzi zostałem zasypany kolejnymi dywagacjami świadczącymi jednoznacznie, iż mam do czynienia z typowym produktem współczesnej goebbelsowskiej propagandy. Dowiedziałem się zatem m.in., że w Niemczech sodomici spod znaku LGBT+ cieszą się powszechnym szacunkiem (Hitler chyba wstał z grobu i zaklął), a nowo powstały Niemiecki Kościół Synodalny (kolejna wersja żydowskiej synagogi Szatana) to jedyny ratunek dla upadającego chrześcijaństwa. Padły też groźby uprzedzenia wszystkich niemieckich firm i instytucji motoryzacyjnych, aby zakazały mi… publikowania o ich produktach lub usługach. Tu załamałem się kompletnie. Jak bowiem żyć bez pisania np. o wspaniałych Volkswagenach wyposażonych w procesory oszwabiające klientów w kwestii ekologicznej emisji spalin?
Żarty się skończyły, a wyznaczony termin minął. Uznałem za niezbędne precyzyjniejsze namierzenie szwabskiego chwastu. Rezultat widoczny jest na zdjęciu otwierającym ten tekst. Można powiedzieć: wypisz, wymaluj Karol Marks choć zdecydowanie mniej rozgarnięty od żydochazarskiego autora „Kapitału” oraz współtwórcy (z Engelsem i Leninem) najbardziej zbrodniczej ideologii w dziejach ludzkości.
Osobnik o personaliach Klaus Hoer to uzasadniony pretekst do rozważenia kim właściwie są Niemcy, uchodzący w potocznej opinii za elitę wśród narodów Europy i to mimo ich aktywnego współudziału w masowym poparciu dla poczynań największych zbrodniarzy z Adolfem Hitlerem na czele? Jaką cywilizacje reprezentują i dlaczego – mimo doświadczeń II wojny światowej i procesów norymberskich – znów czują się władni dyskryminować i pouczać innych o swojej wyższości i przynależności do „rasy panów”? Najwyższa pora odpowiedzieć na te pytania. Zwłaszcza, że na polityków i historyków reprezentujących III/IV RP nie ma co liczyć. Wiedzą aż nadto dobrze, komu i co lizać.
„Jak świat światem, nigdy Niemiec nie będzie Polakowi bratem”. Tragiczną zasadność tego przysłowia poznali aż nadto dobrze nie tylko Polacy. Przypomnijmy, że tylko w XX wieku na podobną, ludobójczą skalę, mordowane były również takie narody jak Białorusini, Rosjanie czy Serbowie. Masowe zbrodnie nie jakichś „nazistów” lecz – bądźmy precyzyjni – niemieckich narodowych socjalistów na żydach, a ściślej – tu też niezbędna jest precyzja – na żydochazarach, świadomie pomijamy, gdyż po pierwsze – w tym wypadku nie można mówić o jednolitym etnicznie narodzie lecz o wyznawcach talmudyzmu, po drugie – głównymi architektami „ostatecznego rozwiązania” byli ich niemieccy współbracia w rabinackiej wierze na czele z Adolfem Eichmannem. Ba, nawet Adolf Hitler był żydem w jednej czwartej, konkretnie po dziadku o nazwisku Frankenberger. Tenże spłodził ojca przyszłego wodza III Rzeszy Niemieckiej z pracującą w jego rodzinnym domu w austriackim Grazu służącą Anną Marią Schicklgruber.
Oczywistym nadużyciem byłoby przypisywanie morderczego i złodziejskiego ekspansjonizmu Niemców żydowskim korzeniom ich przywódców. Znakomity polski historyk prof. Feliks Koneczny (świadomie przemilczany przez talmudyczne media głównego ścieku) sytuuje tę nację nie w cywilizacji łacińskiej do której należą Polacy lecz w cywilizacji bizantyjskiej, charakteryzującej się m.in. stawianiem prawa publicznego ponad prawem prywatnym. Wprawdzie formalnie religią tej cywilizacji również jest chrześcijaństwo, ale głosi ona zwierzchność władzy politycznej nad duchową i niezależność polityki od moralności.
Na przełomie IX i X wieku właśnie ta cywilizacja opanowała znaczną część Niemiec i zaowocowała m.in. walkami kolejnych cesarzy z papiestwem. Późniejszym wcieleniem cywilizacji bizantyńskiej był np. zakon krzyżacki. W XVI wieku nie gdzie indziej tylko w Niemczech narodził się protestantyzm, który definitywnie uznał dominację władzy politycznej nad kościelną („czyja władza, tego religia”). Feliks Koneczny zmarł wprawdzie w 1949 roku, a więc na długo przed powstaniem eurkołchozu zwanego Unią Europejską lecz proroczo podkreślał znaczny i negatywny wpływ cywilizacji bizantyjskiej na większość państw zachodnich, co wyraża się m.in. „w rozbudowie biurokracji i prawa ograniczającego coraz więcej dziedzin życia oraz eliminacji etyki z życia zbiorowego”. Przypomnijmy – bizantyjskie Niemcy sterują UE od momentu jej powstania…
Cennym, a jednocześnie kluczowym dla zrozumienia niemieckich zbrodni w Europie jest poznanie okoliczności powstania Królestwa Prus, które w 1870 roku przekształciło się w Cesarstwo Niemieckie. Tę wiedzę zawdzięczamy nie historykowi lecz badaczowi historii, uzbrojonemu w szczególny zmysł analityczny, a przede wszystkim – niezależnemu finansowo, co w wypadku zawodowych historyków bywa rzadkością i często decyduje o ich dyspozycyjności wobec państwowych z reguły pracodawców. Widzimy po dzisiejszych – pożal się Boże – „historykach” z IPN na czele.
Prof. dr inż. Iwo Cyprian Pogonowski (1921 – 2016), bo o nim mowa, schlebiać oczekiwaniom swoich przełożonych nie musiał. Wykładowca na amerykańskich uczelniach i jednocześnie ceniony specjalista pracujący dla Shell Oil Company i Texaco, a także autor blisko 50 patentów wnosił do swoich badań historycznych iście techniczną precyzję w analizowaniu i interpretowaniu faktów.
Jego zdaniem początek prusactwa, jakie znamy m.in. z rozbiorów Polski dał exodus najbogatszych żydochazarów z terenów wschodniej Rzeczpospolitej Polskiej po wybuchu powstania Bohdana Chmielnickiego w 1648 roku. Wiedzieli doskonale, że Kozacy i ukraińscy chłopi nie darują im wcześniejszej wielowiekowej, morderczej eksploatacji. Za najbardziej bezpieczne miejsce uznali Berlin. Tu zainwestowali swoje kapitały i złoto w stworzenie „Królestwa Prus” do czego doszło w 1701 roku.
Rozbiory Polski uczyniły z tego tworu największe państwo Rzeszy Niemieckiej, nieporównywalne z którymkolwiek spośród ponad 300 pozostałych państewek. W 1870 roku Otto von Bismarck sowicie finansowany – także prywatnie – przez Mayera Carla Rothschilda (wiadomego pochodzenia) sprowokował wojnę z Francją, co ułatwiło mu zjednoczenie Niemiec jako cesarstwa ze stolicą w Berlinie.
Żydochazarskie wpływy najpierw w „Królestwie Prus”, a później w Cesarstwie Niemieckim, III Rzeszy Niemieckiej i Republice Federalnej Niemiec każą zweryfikować przynależność tego państwa do cywilizacji bizantyjskiej i uznać je bardziej za zlepek tejże z cywilizacją turańską (mongolską) oraz żydowską (talmudyczną). To wiele wyjaśnia w zachowaniu Niemców, zarówno w kwestii stadnego posłuszeństwa wobec kolejnych wodzów-kanclerzy (z Bismarckiem i Hitlerem na czele), jak i wyjątkowego okrucieństwa w mordowaniu milionów cywilnych (z kobietami i dziećmi włącznie) obywateli podbitych krajów Europy.
Przypadek wspomnianego na wstępie durnia a’la Karol Marks przekonuje wymownie, że żydochazarska swołocz zza Odry po wykupieniu certyfikatu na niewinność od swoich ziomków z Izraela za parę miliardów dolarów odszkodowania czuje się całkowicie oczyszczona ze sprawstwa „Holocaustu” i może bezkarnie tropić „antysemitów” wśród Polaków, którzy ponieśli największe ofiary z rąk niemieckich zbrodniarzy. Zwłaszcza, że liczni i wpływowi folksdojcze z PO, PiS, PSL, SLD, PL 2050 oraz reszty „opozycji” tylko ułatwiają takie działania, a płynące za Odry finansowe wsparcie dla sodomitów, aborcjonistek oraz kościelnych hierarchów mylących coraz częściej sutannę z hałatem tylko rozszerza wpływy posthitlerowców poza polityczny dyktat.
Henryk Jezierski
Zdjęcie: domena publiczna