PEDOFILE W TVP GDAŃSK?
Nie mam żadnych złudzeń co do merytorycznego poziomu większości programów telewizyjnych, w tym tzw. publicystyczno-informacyjnych, ale też nie widzę powodu, aby odmawiać w nich udziału, nawet w charakterze przypadkowego, epizodycznego rozmówcy. Dlatego, gdy w połowie października br. zostałem zaproszony przez red. Hannę Kordalską-Rosiek z TVP Gdańsk do udziału w ulicznej – na ul. Długiej konkretnie – sondzie, zgodziłem się bez wahania. Zwłaszcza, że dziennikarka reprezentowała telewizję z definicji publiczną, a ponadto – żal było patrzeć jak szerokim łukiem omijają ją kolejni indagowani przechodnie.
Nasza rozmowa przebiegała następująco:
– Czy uważa się Pan za człowieka tolerancyjnego?
– Tak, ale do pewnych granic.
– Jakich?
– Nie potrafię wzbudzić w sobie jakiejkolwiek tolerancji wobec pedofilów.
– Och, to oczywiste i nawet prawem uregulowane.
– Niby tak, ale ścigany prawem Roman Polański jest u nas nie dość, że tolerowany to jeszcze podejmowany na salonach.
Można by rzec – krótko, na temat i bez poruszania kwestii budzących jakiekolwiek wątpliwości co do samych faktów. Poniekąd byłem z siebie nawet dumny. Wszak zapewniłem dziennikarce publicznego medium kilkadziesiąt sekund cennego materiału i to w sytuacji, gdy inni tak skorzy do rozmowy przed kamerą nie byli. W dodatku – gęby raczej nie mam bardziej szpetnej niż np. taki Wunderlich z SLD, a i mowę cokolwiek płynniejszą od np. takiego Michnika z „Wyborczej”, choć to przecież nie zwykli przechodnie lecz prawdziwe gwiazdy telewizji.
Niestety, przez kolejne dni jakoś nie dane mi było trafić na swój epizod w programie red. Kordalskiej pt. „Przechodzień codzienny”. Przekonany o tym, że go najzwyczajniej przeoczyłem, poprosiłem korespondencyjnie autorkę o wskazanie daty i miejsca emisji. Zareagowała, trzeba przyznać, szybko bo jeszcze tego samego dnia. Dowiedziałem się, że moja wypowiedź należała do tych, które „w czasie montażu wypadły bo się nie zmieściły”…
Zbyt starym jestem człowiekiem i zbyt doświadczonym reportażystą (blisko 40 lat w tej profesji), aby dać wiarę takiemu argumentowi. Jestem przekonany, iż red. Kordalska swoim „montażowym cięciem” dołączyła do grona osób nie tylko tolerancyjnych wobec pedofilów ale – co gorsze – czujnie strzegących ich dobrego imienia. Wystarczy, że są np. „artystami” takimi jak Polański.
Ja jednak takiej tolerancji nie podzielam, co jasno wyraziłem w ulicznej sondzie. Więcej, mam dziennikarską ambicję doprowadzić rzecz do końca, włącznie z wyemitowaniem ocenzurowanej (co do tego nie mam żadnej wątpliwości) wypowiedzi. Chętnie zapoznam się też z pełnym zapisem audycji „Przechodzień codzienny” na temat tolerancji. Po to, aby sprawdzić czy rzeczywiście wygłoszono tam kwestie bardziej istotne ze społecznego punktu widzenia niż dramat dzieci bezkarnie krzywdzonych przez pedofilów, którzy – podobnie jak świnie w słynnej powieści Orwella – zaliczają się do „równiejszych”.
Henryk Jezierski
(29.10.2015)