PRZEMILCZANY „CUD”
Przez kilka dni głośno było w mediach o brawurowej ucieczce z irackiej niewoli dwóch polskich dziennikarzy – Macieja Firleja z TVN oraz Jacka Kaczmarka z Polskiego Radia. Przypomnijmy; obydwaj korespondenci zostali zatrzymani przez żołnierzy gwardii republikańskiej jako domniemani szpiedzy. Podstaw ku takiemu oskarżeniu było aż nadto – nasi “bohaterowie” dysponowali dokumentami wystawionymi przez Amerykanów, nie mieli natomiast wiz państwa, na terenie którego przebywali, czyli Iraku.
Gdyby zastosować amerykańskie standardy traktowania dziennikarzy (vide: odpalanie pocisków czołgowych w bejrucki hotel “Palestyna” ze skutkiem śmiertelnym dla dwóch spośród przebywających tam reporterów), wówczas red. Firlej i red. Kaczmarek powinni zostać zastrzeleni przez Irakijczyków na miejscu. Nie zostali, doświadczając jedynie przekazania w ręce służby bezpieczeństwa. Ta była bardziej brutalna lecz też bez przesady.
Podczas rozmowy przekazywanej na żywo w Programie I Polskiego Radia (wtorek, 8 kwietnia 2003, godz. l1.20) tuż po szczęśliwym uwolnieniu, jeden z korespondentów stwierdził, że życie uratowało im powołanie się na… papieża Jana Pawła II i wyznawaną wiarę katolicką. Tym sposobem człowiek, który od początku stanowczo sprzeciwiał się amerykańskiej agresji na Irak ocalił od śmierci ludzi pracujących na rzecz propagandowej machiny najeźdźców. Niestety, ten wątek został skwapliwie pominięty w późniejszych relacjach o szczęśliwym finale dziennikarskiej niewoli.
“Jak trwoga to do Boga” – mówi polskie przysłowie. A potem jest już normalnie. Można wrócić do agresorów i kłamać dalej.
Henryk Jezierski
(15.04.2003)
Tekst ukazał się w Magazynie Zmotoryzowanych „MOTO” w kwietniu 2003.