SPADEK Z NADZIEJAMI
W 2009 roku gdańszczanie zajęli dziewiąte miejsce w rozgrywkach ekstraligi i po barażach z wrocławską Spartą zostali zdegradowani do pierwszej ligi. Po trzech latach historia znowu zatoczyła koło. Dwa lata zajęło gdańszczanom zdobycie awansu. Na szczęście dla Wybrzeża w sezonie 2012 ekstraliga została powiększona do 10 zespołów. Ligę wygrali bydgoszczanie, ale i dla gdańszczan znalazło się miejsce wśród najlepszych drużyn w Polsce.
Przed sezonem drużyna Lotosu Wybrzeże miała wyraźnie sprecyzowane zadanie – spokojne utrzymanie się w lidze. Cel wydawał się realny, bo gdańszczanie dokonali wielu wzmocnień. Liderem zespołu został trzykrotny mistrz świata Nicki Pedersen. Oprócz niego kontrakty podpisali Thomas Jonasson, Maksim Bogdanovs oraz Piotr Świderski i Tomasz Chrzanowski. Szansę występów dostali też juniorzy: utalentowany Krystian Pieszczek i Marcel Szymko. Skład wyglądał dość obiecująco. Wydawało się, że gdańszczanie będą silniejsi od drużyn z Wrocławia i Częstochowy, a podopieczni Stanisława Chomskiego mieli skutecznie rywalizować z ekipami z Bydgoszczy czy Rzeszowa. Wprawdzie rok wcześniej sezon z urazami zakończyli Piotr Świderski i Maksim Bogdanovs, ale wydawało się, że obaj zdołają wykurować się przed inauguracją rozgrywek.
Szpital od początku…
Tak się nie stało. Już przed pierwszym spotkaniem rozpoczął się szpital w gdańskim zespole. Na inauguracji nie było Piotra Świderskiego, którego kontuzja okazała się znacznie poważniejsza (problemy ze zginaniem kolana), a nie w pełni sił startowali Maksim Bogdanovs (kontuzja podczas zimowych przygotowań), Thomas Jonasson i Krystian Pieszczek (upadki w przedsezonowych imprezach). Mimo kłopotów inauguracja się udała, bo goście – PGE Marma Rzeszów – nie miała gdzie trenować i do Gdańska przyjechała nieprzygotowana.
Potem nie było już tak łatwo. Nawet Polonia Bydgoszcz wywiozła z Gdańska punkty. Sukcesem dla gdańszczan zakończyły się jeszcze tylko trzy spotkania: z faworyzowanym Tauronem Azoty Tarnów (absencja Hancocka oraz Kołodzieja) oraz Włókniarzem Częstochowa i Betardem Spartą Wrocław. Do tego doszedł jeszcze szczęśliwy remis w Rzeszowie (gdańszczanie wykorzystali absencję Jasona Crumpa).
W efekcie przez cały sezon uzbierali tylko dziesięć punktów. To było za mało. Tym bardziej, że w rywalizacji z najsłabszymi zespołami (Wrocław, Częstochowa) gdańszczanie nie zdołali zdobyć punktu bonusowego (lepszy wynik w dwumeczu).
Cenzurki
Gdańszczanie mogli w tym roku liczyć tylko na Nicki Pedersena. Duńczyk okazał się najskuteczniejszym zawodnikiem ENEA Ekstraligi. Niestety, nie miał wsparcia w reszcie zespołu. Thomas Jonasson cały sezon przejeździł z urazami. Był bohaterem meczu z Toruniem (10 punktów w 4 startach), gdy każdorazowo na motor wsiadał z lekarskiej kozetki… Niestety, kolejne urazy dawały się we znaki Szwedowi i nie mógł on być tak pewnym punktem zespołu, jak planowano przed sezonem. Nie dał rady pomóc gdańszczanom w barażach.
Piotr Świderski, który miał być podporą zespołu, na torze pojawił się dopiero w lipcu i do końca sezonu nie prezentował formy i wyników, na jakie liczono. Podobnie było z Maksimem Bogdanovsem. Jak tylko odzyskał formę po dwóch urazach, to upadł podczas lipcowego meczu z Unią Leszno i więcej nie pojawił się w drużynie. W ekstralidze nie poradził sobie Tomasz Chrzanowski, który po kolejnych niepowodzeniach został odsunięty od składu.
Trener Stanisław Chomski próbował łatać dziury w składzie. Za kontuzjowanego Świderskiego jeździł Kamil Brzozowski, za słabego Chrzanowskiego – Zbigniew Suchecki, za kontuzjowanego Bogdanovsa – Renat Gafurov. Ci dwaj ostatni dobrze wkomponowali się w zespół, ale niestety to nie wystarczyło do tego, by utrzymać się w ekstralidze.
Baraże i sponsor
Gdańszczanie zajęli 10 miejsce w ekstralidze. Mieli jeszcze szansę na utrzymanie się, ale nie sprostali w meczu o 9. miejsce przeciwko Betardowi Sparcie Wrocław. Mimo wielkiej determinacji nie zdołali odrobić 14-punktowej straty z pierwszego meczu we Wrocławiu. Na własnym obiekcie wygrali 50:39 i muszą pożegnać się z ekstraligą. Drużynie nie pomógł główny sponsor – Grupa Lotos, który w decydującym momencie zapowiedział, że wycofuje się ze sponsorowania gdańskiego żużla.
Będzie lepiej?
Trzy lata temu, gdy gdańszczanie spadali, klub zakończył rok z długami. Zaległości były znaczne i kolejny rok zajęła działaczom Wybrzeża spłata zobowiązań wobec Hansa Andersena, Adama Skórnickiego i innych. Teraz jest inaczej. Choć w drużynie startował Nicki Pedersen, jego dobre występy nie nadszarpnęły klubowego budżetu.
Dobra kondycja gdańskiego klubu w dobie kryzysu i wielu problemów w innych ośrodkach sprawia, że gdańszczanie nie muszą obawiać się „rozrywania” zespołu. Odjedzie wprawdzie Nicki Pedersen, ale pozostali są gotowi do dalszej jazdy. Wszyscy mają szansę stworzyć całkiem przyzwoity zespół. Tym bardziej, że chęć powrotu zgłasza wieloletni kapitan gdańszczan, Magnus Zetterstroem. „Zorro”, Jonasson, Świderski, Suchecki, Bogdanovs lub Gafurov, Pieszczek, Kossakowski mogą stworzyć zupełnie przyzwoity zespół. Od wielu lat w Gdańsku szkoli się juniorów i powoli widać tego efekty. Indywidualne sukcesy 16-letniego Krystiana Pieszczka (Brązowy Kask i brązowy medal w Młodzieżowych Indywidualnych Mistrzostwach Polski), srebro w Młodzieżowych Drużynowych Mistrzostwach Polski świadczą, że już niedługo powinny ziścić się marzenia gdańszczan o startach zespołu, których podstawą będą wychowankowie…
Tekst i zdjęcia:
Tomasz Rosochacki