ZEW PIENIĄDZA, ZEW KRWI
Na dobrą sprawę, nie wiem co bardziej podziwiać; prymitywizm metod stosowanych przez kolejnych żydowskich namiestników RP, czy ich wyjątkową skuteczność. Każdy rozsądny, trzeźwo myślący Polak ma świadomość, iż aktualnie jedną z najważniejszych kwestii dla dalszych losów naszego kraju jest odpowiedź władz na żądania Żydów reprezentujących „Przedsiębiorstwo Holocaust”. Ewentualna realizacja ich oczekiwań, oscylujących – co przypominam – w granicach 65 mld dolarów (równowartość rocznego budżetu państwa) w praktyce doprowadziłoby Polskę do kompletnej ruiny, a Polaków uczyniłaby pariasami we własnym kraju.
A jednak środowe spotkanie delegacji żydowskiej organizacji roszczeniowej o nazwie Claims Conference z premierem Jarosławem Kaczyńskim zostało jakby w ogóle niezauważone, zarówno przez media, jak i… sam rząd, ściślej zaś – jego agendy odpowiedzialne za politykę informacyjną. Zawsze skrupulatne i drobiazgowe Centrum Informacyjne Rządu (CIR), zapowiadające w swoich codziennych serwisach dla dziennikarzy nawet tak trzeciorzędne wydarzenia, jak choćby dyżury podsekretarzy stanu w sprawie skarg i wniosków, tym razem nabrało wody w usta. Ani zaproszenia na konferencję prasową po spotkaniu z Żydami, ani chociażby suchej wzmianki o terminie i miejscu spotkania z adnotacją „zamknięte dla mediów”.
Następnego dnia, w czwartek, 1 marca br… zupełna skrajność. CIR informuje i zaprasza na konferencję prasową z udziałem nie tylko ministra gospodarki Piotra Woźniaka i jego zastępcy Piotra Naimskiego ale także samego premiera Kaczyńskiego. Skąd tak niespotykanie silny skład gospodarzy? Ano stąd, że nie rząd wprawdzie lecz spółka pod nazwą Polskie Górnictwo Naftowe i Gazownictwo (PGNiG) podpisała umowy nabycia złoża gazu i ropy na Morzu Norweskim.
Nic to, że rozpoczęcie eksploatacji złoża ma się rozpocząć dopiero za ponad cztery lata (czerwiec 2011). Nic to, że przedtem trzeba wyłożyć na ten cel około 5 mld dolarów, z których znaczną część – tego jestem absolutnie pewien – zgarną żydowscy pośrednicy. Nic to wreszcie, że ta kosztowna i czasochłonna inwestycja jest w stanie zaspokoić ledwie kilka procent naszego zapotrzebowania na gaz, znacznie mniej niż otrzymalibyśmy z eksploatacji już odkrytych złóż na terenie Polski.
Ważne, aby medialnym rwetesem o „historycznej” umowie zagłuszyć szczegóły żydowskiego geszeftu z dnia poprzedniego. I, trzeba przyznać, udało się… Nawet media ponoć nieprzychylne Kaczyńskim nie tyle trąbiły, co wręcz wyły z gazowej euforii. Wizyta egzekutorów z Komitetu Wykonawczego Claims Conference wraz z jego prezydentem Israelem Singerem (to ten, który groził Polsce wieloma upokorzeniami na arenie międzynarodowej, jeśli nie spełnimy żydowskich żądań), została zepchnięta na plan dalszy.
A przecież wystarczy przeczytać kilka zdań z oficjalnego – siłą rzeczy nie oddającego pełnej treści i atmosfery rozmów – komunikatu rządowego, aby pozbyć się złudzeń, że Kaczyńscy chociaż tym razem przedłożą interesy polskie nad żydowskimi. Oto stosowne cytaty:
„Prezes Rady Ministrów Jarosław Kaczyński zapewnił, że polski rząd uczyni wszystko, by jeszcze w tym roku została przyjęta ustawa o rekompensatach za przejęte przez państwo nieruchomości oraz niektóre inne składniki mienia. Projekt dotyczy wszystkich byłych właścicieli mienia, znacjonalizowanego przez państwo po II wojnie światowej, w tym osób pochodzenia żydowskiego…
Podczas spotkania obie strony zgodnie podkreślały, że w ciągu ostatnich kilkunastu lat stosunki polsko-żydowskie bardzo się poprawiły. Premier zaznaczył, że obecny rząd robi wszystko, by dobre relacje podtrzymywać. Odpowiadając na wątpliwości rozmówców dotyczące złożonych i długotrwałych procedur w wypłacie odszkodowań, szef rządu zadeklarował, że przedstawiciele polskich władz będą w tej sprawie wykazywać dobrą wolę…”
Czyż trzeba jeszcze czytać między wierszami i dawać coraz większą wiarę pogłoskom o żydowskim rodowodzie Kaczyńskich? Hochsztaplerzy z „Holocaust Industry” dobrze wiedzą, że po Kwaśniewskim vel Stolzmanie trafili na równie spolegliwych namiestników RP z tego samego stada. Kwestią otwartą pozostaje jedynie sposób wyrwania z dogorywającego organizmu Polski spodziewanych miliardów. Jestem zadziwiająco „spokojny”, że ten sposób zostanie znaleziony wyjątkowo szybko…
Henryk Jezierski
(05.03.2007)